Nowy rok to moment symboliczny, w którym zmieniamy kalendarze i od nowa odliczamy kolejne 365 czy 366 dni. Utarło się, że to także idealna chwila do wprowadzania życiowych zmian czy czynienia postanowień, zwłaszcza dla tych osób, którym wewnętrzny leń ciągle podpowiada „zacznę od jutra”. Jako że w niektórych aspektach sama jestem takim leniem, dobrze to rozumiem. Czytając zaś różnorakie podsumowania znajomych blogerów, przypadkowych forumowiczów czy też anonimowych internautów, mogę stwierdzić, że chęć zwiększenia liczby przeczytanych książek jest częstym pragnieniem wśród moli książkowych. Niezależnie od tego, czy w roku 2013 przeczytałeś 10, 50 czy 88 książek ― z reguły masz apetyt na jeszcze więcej. Jak więc wcielić to w życie, nie stając się równocześnie literackim no-life’em, nie tracąc pracy, znajomych, nie umierając z głodu i braku snu?
TOP 5: Jak czytać więcej książek
1. Wykorzystaj każdą chwilę
Pomyśl, ile czasu każdego dnia tracisz na czynności, które nie wymagają pełni Twojej uwagi, a wręcz wymagają jej w minimalnym stopniu. Najbardziej oczywiste to rzecz jasna przemieszczanie się ― autobusem, tramwajem, pociągiem, samochodem (zwłaszcza jeśli więcej czasu spędzasz na staniu w korkach niż jechaniu), pieszo. Następne są wszelkie czynności związane z prowadzeniem domu ― gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów, prasowanie. Wreszcie ― niektóre rodzaje aktywności fizycznej, choćby bieganie, jeżdżenie na rowerze, korzystanie z większości urządzeń na siłowni. Nie zapominajmy też o okazyjnym staniu w kolejce na poczcie, w banku, w sklepie, na dworcu. Pomyślcie, ile procent każdej doby zajmują te wszystkie czynności, zazwyczaj nieodzowne, a przy tym nieabsorbujące. A gdyby tak wypełniać te chwile lekturą? Świetnie w tej roli sprawdzi się zwłaszcza wciągająca beletrystka z krótkimi rozdziałami, pozwalająca na błyskawiczny powrót do świata opowieści, a także zbiory opowiadań. Będzie Ci jeszcze łatwiej, jeśli wydania papierowe zastąpisz e-bookami lub audiobookami ― zwłaszcza te drugie okazują się niezwykle praktyczne w przypadku, gdy masz zajęte ręce, ale wolny umysł. Niechętnych tym nowoczesnym formom lektury odsyłam do swoich tekstów opisujących zalety e-booków i audiobooków.
2. Nawyki i rytuały
Ponoć wystarczy 30 dni systematycznego praktykowania dowolnej czynności, by stała się ona naszym nawykiem. Jeśli miałeś dłuższą przerwę w czytaniu lub czytasz rzadko i w nieregularnym rytmie, warto uczynić z sięgania po książki swój codzienny rytuał. Daj sobie szansę, poświęć najbliższe 30 dni i spróbuj! Nie szukaj w tym czasie wymówek, nie zasłaniaj się innymi obowiązkami. Wybierz najdogodniejszą dla siebie porę dnia ― może jesteś rannym ptaszkiem i będzie to chwila po przebudzeniu, pozwalająca przy okazji dłużej powygrzewać się w łóżku, może czas po obiedzie, który inni wykorzystują na drzemkę, może czas wyciszenia przed zaśnięciem? Zacznij choćby od trzydziestu minut, a po upływie miesiąca, jeśli czytanie wejdzie Ci w krew, spróbuj zwiększyć ten czas do trzech kwadransów czy godziny. Nie warto jednak porywać się z motyką na słońce ― jeśli wiesz, że masz naprawdę niewiele czasu wolnego, nie zaczynaj od dwóch godzin, bo szybko się zniechęcisz albo zaczniesz traktować lekturę jako kolejny przykry obowiązek, czego nie chcesz. Oczywiście z rytuału nie są zwolnieni ci, którzy wykorzystują już czas z punktu pierwszego ― lepiej zsumować te opcje, a więc na przykład do czytania w autobusie dołożyć dodatkowe pół godziny przed zaśnięciem.
3. Skupienie i priorytety
Zastanów się nad tym, jak wiele minut ucieka Ci niespostrzeżenie. Może co godzinę sprawdzasz pocztę, Facebooka, ulubione forum, newsy na Onecie i Pudelku, a potem jeszcze zaglądasz na Demotywatory i Kwejka, równocześnie powtarzając, że z niczym się nie wyrabiasz? A może zdarza Ci się zasiedzieć przed telewizorem i oglądać to, co akurat leci, nawet jeśli nie jesteś danym programem szczególnie zainteresowany? Zsumuj czas, jaki uważasz za stracony, nawet jeśli składa się on z kilku 5-10-minutowych segmentów. Spróbuj przez kilka dni zrezygnować ze swoich „czasopożeraczy” i wypełnić je w zamian lekturą ― szybko zobaczysz, że w perspektywie tygodnia czy miesiąca może to zwiększyć liczbę przeczytanych książek. Co więcej, kiedy już zabierasz się za czytanie, czy to w ramach rytuału, czy dodatku do innych czynności, nie rozpraszaj się. Nie sprawdzaj internetu na komórce, nie graj w gry, nie zagaduj domowników, nie rób listy zakupów. Jeśli już czytasz, to czytaj ― całą resztą zajmiesz się później, przecież się nie pali.
4. W różnorodności siła
Niejednokrotnie bywa tak, że książka, którą od dłuższego czasu chcieliśmy przeczytać, okazuje się wcale nie tak wciągająca, jak obiecywali recenzenci. Innym razem sięgamy po ulubionego autora, by się przekonać, że tym razem jego styl nie oczarowuje nas w takim stopniu, jak wcześniej. Nie warto wtedy czytać na siłę i zmuszać się do ukończenia tytułu, na który akurat nie mamy ochoty. Odłóż go, choćby na pewien czas, może wrócisz do niego później. Sięgnij po coś innego albo spróbuj czytać dwie pozycje równocześnie, najlepiej dość odmienne od siebie pod jakimś względem ― powieść i zbiór opowiadań, beletrystykę i non-fiction, fantastykę i klasykę XIX wieku, wydanie papierowe i audiobooka… Opcji jest od groma, a różnorodność często jest kluczem do nieporzucania zwyczaju czytania każdego dnia. Podobnie wygląda kwestia objętości lektur ― gdy mam dużo innych obowiązków, zdarza się, że grube tomiszcza automatycznie mnie do siebie zniechęcają i łatwiej mi wtedy przeczytać trzy cieńsze książki. Z kolei długie zimowe wieczory nastrajają do obszerniejszych opowieści. Eksperymentujcie i często zadawajcie sobie pytanie ― na co tak właściwie mam ochotę?
5. Spisy, cele i automotywacja
Wiem, że chaos bywa twórczy, ale często to porządek i systematyczność okazują się lepszym motywatorem. Łatwiej też dążyć do ustalonego celu, z góry zadeklarowanego. Ustal więc, ile książek chciałbyś przeczytać przez rok czy przez miesiąc. Nie przesadź jednak, weź pod uwagę osiągnięcia z poprzednich okresów i dostosuj nowe wyzwanie do swoich możliwości, zwiększając pułap o kolejne 10 czy 20 procent, a nie od razu dwukrotnie. Jeśli chcesz, możesz dokonać deklaracji publicznie, to często pomaga w jej dotrzymaniu. Prowadź listę ― notuj, ile książek udało Ci ukończyć, widok swoich sukcesów zawsze działa mobilizująco (możesz to robić prywatnie lub publicznie na jednym ze znanych serwisów). Może warto też wybrać wcześniej książki, które planujesz przeczytać w najbliższym czasie? Ja na dobry początek sporządziłam listę 50 tytułów planowanych na rok 2014 (jeden z nich już ukończyłam) i wprost nie mogę się doczekać sięgnięcia po pozostałe. Pomyśl także o tym, co najlepiej motywuje Cię do trzymania się swoich postanowień. Może jakieś drobne nagrody? Co 5 czy 10 przeczytanych książek zjesz ulubiony przysmak, pójdziesz na zakupy czy w inny sposób sprawisz sobie przyjemność. Sami wiecie, co najlepiej na Was podziała!
To co, bierzemy się do dzieła? Ile książek planujecie przeczytać w przyszłym roku? Mnie marzy się co najmniej 80, utrzymywałam ten pułap przez ostatnie dwa lata. A może chcecie się podzielić swoimi metodami, na które ja nie wpadłam?
PS Jeśli trafiasz tu przypadkiem i planujesz zabłysnąć znaną internetową mądrością w stylu „liczy się jakość, a nie ilość” lub „pff, nie czytam na wyścigi ani dla statystyk”, to raczej nie mamy o czym rozmawiać. Podpowiem tylko, że to nigdy nie jest kwestia wyboru albo-albo, reszty domyśl się samodzielnie. ;)